Niestety zanim się zorientowałam jedna maseczka już się przeterminowała. Poukładałam wszystkie maski zgodnie z terminami ważności, ale się okazało, że akurat te maseczki mają 24 miesiące ważności od daty produkcji, a nie 3 lata, jak zazwyczaj. A zobaczyłam to przez zupełny przypadek.
Ponieważ przeterminowanego kosmetyku nie stosuję, więc niestety fioletowa maseczka, która była wzbogacona wyciągiem z dzikiej róży, poleciała do kosza i została mi jedynie żółta. MEDIUS Super Moist Ninja Mask Hyaluronic Acid - Lifting Yellow i na jej recenzję zapraszam
Co się dowiedziałam o tych maseczka w internecie - Maski z serii Medius Ninja Mask to kompleksowa pielęgnacja skóry zawarta w jednym, mocno nasączonym płacie z podwójną ilością materiału na tych partiach twarzy, gdzie najszybciej pojawiają się pierwsze zmarszczki.
Formuła 5w1 łączy w sobie toner, emulsję, esencję oraz płatki, które zazwyczaj kładzie się na liniach uśmiechu i pod oczami. W składzie Ninja Mask znajdziemy małocząsteczkowy kwas hialuronowy, którego niska masa cząsteczkowa pozwala na szybkie przeniknięcie do warstwy rogowej skóry, co natychmiast poprawia krążenie krwi, łagodnie odżywia, uelastycznia a także pomaga zwiększyć wytwarzanie nowych komórek i opóźnić procesy starzenia. Kwas hialuronowy neutralizuje wolne rodniki a skóra zyskuje jędrność. Maski Medius Ninja Mask najlepiej używać razem z 3D Silicone Mask, która dociska płat do twarzy, co pozwala na pełniejszą absorpcję składników aktywnych.
Maseczka zawiera w sobie kolagen, który działa na skórę regenerująco i wygładzająco, przywracając jej świeżość i właściwe nawilżenie. Ultralekki film pozostawiony na skórze delikatnie liftinguje, skóra jest miękka, wygładzona i elastyczna. Adenozyna dodatkowo stymuluje produkcję kolagenu, działa silnie przeciwzmarszczkowo.
Poza jedną małą nalepką całe opakowanie jest opisane po koreańsku, ale na szczęście sposób użycia jest łatwy do odczytania
Ponieważ pogoda dopisuje, postanowiłam maseczkę zrobić na świeżym powietrzu. Relaks na świeżym powietrzu, gdzie już upał trochę zelżał to jest to!Poza jedną małą nalepką całe opakowanie jest opisane po koreańsku, ale na szczęście sposób użycia jest łatwy do odczytania
Po nałożeniu na twarz, maseczka bardzo dobrze się utrzymuje. Jest bardzo mokra, ale nic z niej nie kapie. Maseczkę trzymałam na twarzy 20 minut, po tym czasie płachtę zdjęłam, a resztkę serum wklepałam w twarz. Z początku twarz była bardzo mokra, ale się nie kleiła, po około 20 minutach skóra zaczęła się kleić, ale po godzinie poklejeniu już nie było śladu. Tak wiem, to dość długo, ale maseczkę robiłam wieczorem po to, żeby był jak najdłuższy czas możliwy do spokojnej obserwacji jak się zachowuje.
Skóra została nawilżona i odżywiona, a dodatkowo zauważyłam, że
jest mięciutka i delikatna, taka aksamitna.
Bardzo podobał mi
się efekt, jaki osiągnęłam dzięki tej maseczce. Szkoda, że nie udało mi się
przetestować tej fioletowej, ale na pewno postaram się kupić inne maseczki z
tej serii, bo jestem ich ciekawa.
Kochani, znacie te
maseczki? Jak się spisały u Was? Czekam na Wasze komentarze.
Pozdrawiam.
Ponieważ niektórzy
nie widzą dopisku na dole pozwolę sobie napisać tu: Dziękuję bardzo za każdy
pozostawiony komentarz.
Bardzo proszę szanuj moją pracę i nie
zostawiaj żadnych linków.
Komentarze z pozostawionymi linkami będę usuwane.
Zaciekawiłaś mnie tą maseczką, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych maseczek. Też bym była zadowolona z takiego działania tej maseczki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu maseczki, ale o tych jeszcze nie słyszałam
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę maseczkę z dodatkową warstwą materiału. Fajnie to wygląda. Do tego efekt też warty poznania :)
OdpowiedzUsuńAle ciekawie wygladaja takie maseczki zszyta z dwoch roznych tkanin :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiałaś wyrzucić jedną maseczkę.
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie. Nigdy o nich nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w płachcie więc chętnie przetestuję je na sobie ^_^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta druga się przeterminowała :(
Zapraszam do siebie ;)
Fajnie wygląda ta maska 😉
OdpowiedzUsuńMaseczki w płacie to od jakiegoś czasu podstawa w mojej pielęgnacji. Lubię takie ekspresowe pielęgnacyjne "shoty" :)
OdpowiedzUsuńja muszę sobie fundnąć taką maskę po oparzeniu słonecznym...
OdpowiedzUsuńAle fajnie prezentuje się taka dwukolorowa płachta. :) Jeszcze jej nie miałam, ale chętnie wypróbuję jak gdzieś spotkam. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę je na oczy :) Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuń