Seria Destillery - są to kosmetyki, które zawierają
skoncentrowane formuły pełne składników aktywnych w najczystszej postaci.
Kosmetyki te nie zawierają - składników pochodzenia zwierzęcego,
alkoholu, substancji zapachowych, filtrów chemicznych ani olejów mineralnych.
Kosmetyki te znajdziecie TUTAJ
W skład serii wchodzą:
Teraz powiem po dwa słowa dosłownie o każdym w tych kosmetyków.
- regenerujący olejek do twarzy,
- nawilżający krem do twarzy SPF 25 z filtrem mineralnym,
- głęboko nawilżający eliksir na noc z gliceryną roślinną,
- skoncentrowana 100% witamina C w pudrze,
- balsam oczyszczający do twarzy.
Teraz powiem po dwa słowa dosłownie o każdym w tych kosmetyków.
Nawilżający krem do twarzy - Shade The Day
W składzie znajdziemy mineralny filtr SPF, dwutlenek tytanu,
tlenek cynkowy, glicerynę w 100% roślinnego pochodzenia oraz destylowany
ekstrakt róży. Krem ma bardzo fajną, delikatną wręcz puchową konsystencję. Po
rozprowadzeniu na skórze twarzy przez chwilę pozostawia biała warstwę (wg
producenta to jest normalne), ale wystarczy wmasować go dobrze i skóra zostaje
jedynie dobrze zmatowiona. Nie jest tępa w dotyku, ale właśnie ładnie matowa. I
co bardzo ważne trzeba uważać, żeby za dużo go nie nałożyć, bo wtedy trudno
będzie wklepać tą ilość w skórę i pozostanie biała maska jak u klauna.
Głęboko nawilżający eliksir na noc - Sleep Potion
W składzie tego żelu znajdziemy oprócz 100%
gliceryny pochodzenia roślinnego, witaminę B3 oraz hialuronian sodu (pochodna
kwasu hialuronowego). Jak już wspomniałam eliksir jest w postaci żelu. Niestety
po nałożeniu na twarz robi to czego ja nienawidzę. Pozostawiam klejącą się
warstwę. Oczywiście rano jak się budzę to już skóra się nie klei. Mimo wszystko
temu produktowi mówię - nie.
Regenerujący olejek do twarzy - Purify
98% kropli to składniki aktywne w najczystszej postaci, które
zapewniają ochronę antyoksydacyjną przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. W
składzie znajdziemy olejek jojoba, fitol oraz witaminę E. Olejek ma piękny
zielony kolor i oczywiście oleistą konsystencję. Należy go nakładać przed
kremami co też czyniłam.
No i niestety, jak wszystkie dotychczas używane przeze mnie olejki tak i ten nie wchłania się w moją skórę. Mało tego skóra po nim najzwyczajniej w świcie się poci. Ja już się do tego przyzwyczaiłam, że olejki to nie dla mnie i nie jest mi z tego powodu przykro. Znam osoby, które uwielbiają olejki i u nich sprawdzi się na pewno.
No i niestety, jak wszystkie dotychczas używane przeze mnie olejki tak i ten nie wchłania się w moją skórę. Mało tego skóra po nim najzwyczajniej w świcie się poci. Ja już się do tego przyzwyczaiłam, że olejki to nie dla mnie i nie jest mi z tego powodu przykro. Znam osoby, które uwielbiają olejki i u nich sprawdzi się na pewno.
Skoncentrowana 100% witamina C w pudrze - C Shot
Moja skóra bardzo lubi witaminę C, ale w postaci pudrowej jeszcze
jej nie stosowałam. W środku szklanego opakowania znajdziemy wg producenta 100
% witaminę c oraz witaminę E, która ma na rozjaśnić i rozświetlić skórę.
Ten biały proszek
mieszam z kremem na dzień lub na noc i w ten sposób aplikuje na skórę. Oczywiście na konkretne efekty trzeba trochę poczekać, ale nie ma problemu :) chętnie zużyję to opakowanie do końca.
Balsam oczyszczający do twarzy - Clean Break
Ostatni z produktów z tej serii jest balsam oczyszczający, który w
swoim składzie ma olejek morelowy, masło kakaowe, masło mango i ekstrakt z
ogórka. Balsam nie tylko oczyszcza, ale i nawilża skórę oraz udoskonala jej
strukturę.
Balsam należy nabrać na dłonie i rozsmarować na skórze twarzy.
Wmasowany w skórę zmienia swoją konsystencję z mleczną piankę, by skutecznie
lecz delikatnie rozpuścić zanieczyszczenia i makijaż bez naruszania bariery
ochronnej skóry. Tak twierdzi producent. Jak to wygląda u mnie? Balsam ma zdecydowanie świeży, lekko ogórkowy zapach - podoba mi się. Faktycznie
balsam podczas wmasowywania zmienia się w piankę i bardzo fajnie zmywa
zanieczyszczenia ze skóry. Skóra po użyciu balsamu jest zdecydowanie
natłuszczona, bo jak by nie patrzeć, balsam jest dość tłusty, ale jest
oczyszczona. Mimo, że nie lubię wszelkich olejów i tłustych mazideł do twarzy
to z tym balsamem nawet się dogaduję i chętnie zużyję.
Mam nadzieję, że moją opinią zachęciłam Was do zakupu tych
kosmetyków. Więcej o nich możecie dowiedzieć się na stronie Avon
klikajcie w link http://u.grubo.io/86j,
czytajcie i zamawiajcie :D
Szczerze mówiąc jakoś ta seria mnie nie kusi, ostatnio bardzo mało zamawiam z Avonu. :)
OdpowiedzUsuńO bardzo ciekawi mnie ta linia, mam olbrzymia ochote skusic sie na cos i samodzielnie poznac ich dzialanie :D
OdpowiedzUsuńHm..czuję się zaciekawiona tą serią.
OdpowiedzUsuńZwykle jakoś nie interesowały mnie kosmetyki Avon, ale ostatnio coraz więcej o nich słyszę i się trochę do nich przekonuję. A ta seria od pierwszego razu kiedy ją zobaczyłam mega mnie zainteresowała! Jeśli faktycznie w składzie kremu jest filtr mineralny to właśnie dlatego powinien lekko bielić skórę :)
OdpowiedzUsuńw Avonie prawie nie zamawiam, ale ta seria bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTeż mam, używam używam i pomału zbieram się na receznję :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie się z nią zapoznam
UsuńCiekawie zapowiada się ta seria.
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo czytam o tej serii. Bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie Avon, a tym bardziej ta seria:)
OdpowiedzUsuńSeria zapowiada się naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuń